sobota, 25 października 2014

Cold weekend in Ötztal

Jak co roku z Polski do Ötztal przyjechało kilka osób na zakończenie sezonu. Weekend zimny, ale po raz pierwszy spanie w pensionie z sauną :-) No i dla mnie to zaledwie 250 km od domu...

Środek przy LW
Schräge Platte
Zaraz za Schräge Platte
WLB przy LW+
Generalnie wody mało (może z wyjątkiem Brandenbergera, na którym niespodziewanie poszła fajna woda), ale za to jakie doborowe towarzystwo :-) I do tego urodziny Wiktorka gratis :-)

W pensionie przy HW



sobota, 18 października 2014

Kinderzoo w Rapperswil

W weekend wycieczka do zoo, a właściwie do Kinderzoo w Rapperswil. Różnica niby niewielka ale jednak - zwierząt nie ma jakoś dużo, ale do większości można podejść na wyciągnięcie ręki, a niektóre nawet dotknąć.








Widok na Rapperswil

Most drewniany w Rapperswil

niedziela, 12 października 2014

Wodospady Renu i dzwony

Jak prawdziwi turyści będący w okolicy Zurychu, nie mogliśmy ominąć klasycznej atrakcji turystycznej jaką są wodospady Renu. Na wodospadach ludzi co niemiara, aż trudno sobie zrobić zdjęcie bez innego turysty włażącego w obiektyw :-) Faktem jest że same wodospady robią wrażenie znacznie większe niż na filmikach kajakowych :-)


Oczywiście niektórzy za nic mają oglądanie takich cudów natury i wolą zajmować się wrzucaniem liści do rurki...

Dzwony

Codziennie, co godzinę (nieważne czy jest to 12 w południe czy 3 w nocy), w naszym mieszkaniu słychać dzwony z pobliskiego kościoła (i to generalnie tak, że ktoś nie przygotowany może spaść z krzesła). Gdy napomknąłem w pracy, że mam trefne mieszkanie (i że następne muszę znaleźć dalej od kościoła), usłyszałem: "Musisz się przyzwyczaić. Żeby w Szwajcarii nie słyszeć dzwonów musiałbyś mieszkać w totalnej dziczy. Wiesz, to taki tradycyjny kraj, dobrze jeśli słyszysz dzwony tylko z jednego kościoła na raz...". Od tego czasu zaczęły nam mniej przeszkadzać :-)

piątek, 3 października 2014

Przyjazd na miejsce

Po ok. 14 godzinach w samochodzie dotarliśmy na miejsce. Tymczasowe mieszkanie mamy całkiem fajne i w miarę blisko centrum.

Uff, jesteśmy na miejscu

Pierwsze wrażenia pewnie takie jak wszystkich co tu przyjeżdżają - ale drogo. Obiad w knajpie: 30-40 franków (czyli 100-150 zł). Całodzienny bilet na lokalny pociąg/tramwaj (+ strefa, tak żeby dojechać na pobliską górę z punktem widokowym) - 16 franków (50 zł).

Widok na Zurych z Uetliberg



Generalnie staramy się nie przeliczać cen na złotówki, ale i tak nam to nie wychodzi :-) Rejestracja w biurze miejskim - 100 franków za osobę (350 zł). Pewnie to podejście się zmieni po pierwszej wypłacie, ale wypłata jest "z dołu", a za wszystko trzeba płacić "z góry" :-)

Póki co staramy się znaleźć mieszkanie na stałe gdzieś pod Zurychem, ale to pewnie zajmie nam jeszcze dobrą chwilę.
Żeby wynająć mieszkanie, trzeba się najpierw pokazać i je obejrzeć, następnie wypełnić formularz (wszystkie dane osobowe, także wysokość zarobków), złożyć wraz z zaświadczeniem z miejsca pracy i czekać aż się zostanie wybranym. Trochę inaczej niż u nas :-)

czwartek, 2 października 2014

Zaczynamy od nowa :-)

Od naszego powrotu do Polski minęły już ponad dwa lata. Były wzloty i upadki, czasem było lepiej, czasem gorzej. W końcu nadszedł czas na kolejną zmianę i wyjazd. Tym razem już nie na koniec świata, ale do centrum Europy, i mniej "przygodowo", a bardziej rodzinnie. Kierunek - Zurych.

Pakowanie


Stałego mieszkania będziemy szukać dopiero na miejscu, więc póki co wynajmujemy coś tymczasowego. Kosztuje majątek, ale przynajmniej jest blisko centrum i jest umeblowane (mieszkania na stałe wynajmuje się nieumeblowane - generalnie nie ma nawet lamp :-).