sobota, 18 lutego 2012

Tararua FP - Cattle Ridge

W końcu udało nam się "odpracować" swoje i wybrać się na tzw. "fit trip"; WTMC posiada 7 poziomów trudności wyjazdów, od "easy" do "fit", i nie bardzo chcą zabrać nieznane osoby na wycieczki z serii "fit" bez uprzedniego sprawdzenia na czymś łatwiejszym. Trasa miała iść na jeden z wyższych szczytów w Tararuas - Bannister, ale w sobotę wiał wiatr porównywalny z naszym halnym i na niedzielę prognozowane były opady. Tak więc trasę zakończyliśmy na Cattle Ridge, a w niedzielę powrót rzeką - i znowu buty pełne wody... No cóż, pogodę tego lata mamy stabilną :-)

View New Zealand in a larger map

Przez mostek...






Kibel z widokiem




Pogoda jak zwykle




Zefirek










W tle Bannister





Znowu rzeka...


Częściej chodzimy po rzekach niż po nich pływamy kajakiem :-)


sobota, 11 lutego 2012

Ruahine Forest Park

Kolejna wycieczka z WTMC - tym razem w Ruahines. Mamy piekne lato, więc pogoda się ustabilizowała - podobnie jak na poprzednich wyjazdach w góry, na szczytach chmury, deszcz i wiatr. Za to drugiego dnia, idąc dolinami - słońce.

View New Zealand in a larger map





Tam idziemy...

Lunch na Tunupo










Tam byliśmy wczoraj...

sobota, 4 lutego 2012

Tongariro Release

Co kilka miesięcy na Tongariro puszczana jest woda z elektrowni (cała rzeka jest zaporowana i wykorzystywana w gigantycznym projekcie elektrowni wodnych). Jako że odcinek Access 10 jest mało ciekawy, plan był na Huka Falls, niestety zapora puszczająca wodę na tym odcinku wybiła nam to z głowy (przez cały weekend szło 100-150 kubików, trochę dużo jak na pierwsze spłynięcie :-)

Tak więc sobotę spędzilismy na odcinku Access 10 (z obowiązkową wieczorną wizytą na gorących źródłach), a niedzielę na dużo ciekawszych Access 14 i 13. 

Pierwsza katarakta na Access 14



Tree Trunk Gorge - widok z dołu

Pillars of Hercules

Nie wszyscy wyszli bez szwanku :-)


Nad rzeką odgłosy lata - cykady zagłuszające szum wody :-)



Hot Pools



W poniedziałek urocza, łatwa rzeczka Waihohonu, z ciekawą rozgrzewką na Ohinepango Stream (szkoda że tylko 300 m).

Ohinepango Stream

Ohinepango Stream - końcówka






Waihohonu


Didymo
Didymo to jakiś amerykański glon, sprowadzony (chyba przypadkiem) na Koniec Świata w okolicach 2004 roku (a przynajmniej wtedy go zauważono). Od tego czasu zaczął on opanowywać coraz więcej rzek - teraz jest obecny w większości rzek na Południowej Wyspie; na Północnej jeszcze go nie odnotowano, ale wszyscy uważają że to tylko kwestia czasu. Niesamowite jest tempo, w jakim Didymo przenosi się pomiędzy rzekami i "zaraża" całe rejony. Niestety pomagają mu w tym zarówno podróżnicy, wędkarze, jak i kajakarze.
Aby skutecznie chronić się przed Didymo (czyt.: spowolnić proces przenoszenia go na pozostałe rzeki), należy wszystkie rzeczy, które miały styczność z wodą z rzeki wyprać w detergencie a następnie dobrze wysuszyć przez co najmniej 48 godzin. Wydaje się że proste, ale kto myśli o praniu wszystkich rzeczy po przepłynięciu rzeki (i umyciu kajaka)?
Jako że woda na Tongariro jest puszczana z elektrowni specjalnie dla kajakarzy (których zjeżdża się tu cała masa), na początku odcinka pojawiła się pani z Department of Conservation (DoC) przepytująca wszystkich gdzie ostatnio pływali, czy wyczyścili sprzęt, i rozdająca pojemniki z detergentem, gdyby ktoś czasem zapomniał.

Didymo. Check, Clean, Dry.
Najsmutniesze jest to, że tak naprawdę każdy zdaje sobie sprawę, że jest to walka z wiatrakami - patrząc na to, że Didymo w ciągu 8 lat potrafiło opanować praktycznie całą Wyspę Południową, z pewnością wkrótce pojawi się i na Północnej. Niestety ciągle nie wynaleziono skutecznej walki - pozostaje tylko prewencja.