Gunung Kawah Ijen
Na Jave docieramy wieczorem. Plan z grubsza mamy isc na wulkan Gunung Ijen, niestety nie jest to opisane w naszej wersji przewodnika i zapomnielismy sprawdzic w Internecie. Wieczorem ladujemy w jakiejs wiosce (ktos w informacji turystycznej nam powiedzial ze z grubsza stamtad mozna dostac sie na Gunung Ijen) i probujemy zasiegnac jezyka. Wychodzi na to, ze to w ogole nie jest turystyczna miejscowosc, nikt nas nie zaczepia, ale przy okazji praktycznie nikt nie mowi po angielsku. W koncu w kafejce internetowiej dowiadujemy sie, ze da sie stad dojechac do wulkanu i droga jest krotka, ale trzeba wynajac samochod 4WD.
Na drugi dzien rano wstajemy o 4 (a raczej budzi nas glos muezina) i nieco zmartwieni szukamy transportu. Szybko udaje sie znalezc zarowno motorek do miejscowosci gdzie mozna wynajac jeepa, jak i samogo jeepa (o 6-7 rano!), czekajacego na turystow :-) Ostatecznie dojezdzamy pod wulkan o sensownej porze.
Gunung Kawah Ijen to aktywny wulkan (oficjalnie jest nawet zakaz wstepu do krateru przez turystow, ale i tak sie tym nikt nie przejmuje), z ktorego lokalesi wydobywaja siarke. W dole krateru, przy buchajacych gazach siarkowych caly czas pracuja ludzie (fotki wkrotce) i wynosza kosze wyladowane blokami siarki. Kazdy kosz wazy ponoc 60-80 kilo (probowalem podniesc - nie da sie :-), a goscie robia po 2 kursy do wulkanu dziennie, dostajac za to w sumie 10 dolarow.... Przy okazji turysci czestuja ich papierosami i ciastkami :-) Cala "kopalnia" robi naprawde wielkie wrazenie. Az cisna sie na usta slowa piosenki "...wiec ci dziekuje losie, chocby tylko za to...".
Po poludniu jedziemy dalej - zostaly nam ostatnie dwa dni na Javie! Na poczatek lapiemy stopa w ciezarowce z plantacji kawy :-)
Gunung Bromo
Wulkan Bromo to jedna z najbardziej znanych atrakcji turystycznych Javy. Sama gora i okolice robia wrazenie bajkowe, jakby zupelnie nienaturalne. Wiekszosc turystow idzie ogladac wschod slonca z okolicznej gory... Hmmm myslelismy ze idzie. Wstajemy o 3:30 rano (echh... wakacje, codziennie pobudka coraz wczesniej :-) bo droga zajmuje ok 2 godziny. Na trasie praktycznie pustka, powoli otwoeraja sie sklepiki z kawa, woda, jedzeniem. Gdy dochodzimy na gore kolo 5, juz wiemy czemu bylo tak pusto - przy punkcie widokowym naliczylismy ok. 70 jeepow i pelno motorkow. Prawdziwi Turysci po prostu wynajmuja Jeepa (10 dolarow za osobe) i zamiast isc, po prostu podjezdzaja na gore. Tylko czemy prawie wszyscy tak robia? Echh...
Na gorze chmury, wschodu slonca prawie nie widac i straszny tlok. Postanowilismy z uporem poczekac az sie przetrze i w koncu doczekalismy sie super widoku, jak z widokowki. Oczywiscie Prawdziwych Turystow juz nie bylo - pojechali dalej chwile po wschodzie slonca, robias sobie zdjecia w chmurach :-)
Reszte dnia spedzamy na plataniu sie po wulkanach - najpierw standardowo Gunung Bromo (aktywny wulkan, co pewien czas wybucha, z wnetrza ciagle dymi), a potem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz